Pierwszego dnia na kolonii spotkałam 6 druhen: druhnę Asię, druhnę Martynę, druhnę Elvi, druhnę Karolinę, druhnę Sylwię i druhnę Emilkę. Byłam w baraku nr. 3.
Najpierw zjadłyśmy hot-dogi, potem poszłyśmy w okolice naszej plaży, aby wciągnąć flagi na maszt: polską i kanadyjską. Ja wraz z zuchem z czwartego baraku wciągnęłyśmy polską flagę, a zuchy z baraku pierwszego i drugiego wciągnęły kanadyjską flagę. Potem dostałyśmy wszyscy wstążki „morskie perły”. Potem poszłyśmy się kąpać w jeziorze. Woda była zimna. Po kolacji miałyśmy kominek i śpiewałyśmy różne piosenki i bawiłyśmy się w różne gry i zabawy zuchowe. O godz. 21:00 byłyśmy wszystkie w łóżkach, gotowe do spania. Pani Opiekunka na dobranoc przeczytała nam bajkę.
Następnego dnia była niedziela i poszłyśmy na mszę świętą do Katedry pod Sosnami. Zobaczyłam tam moją siostrę stojącą w poczcie sztandarowym. Odbył się uroczysty apel oficjalnie rozpoczynający tegoroczną akcję letnią. Po powrocie poszłyśmy się kąpać w jeziorze. Woda była dalej zimna. Potem pobawiłyśmy się trochę i zabrałyśmy się za majsterkowanie. Musiałyśmy udekorować skrzynię, w której później trzymałyśmy naszą punktację za dobre uczynki i porządek w baraku i na terenie stanicy. Biały klejnot miał 4 punkty, morski miał 3 punkty, niebieski 2, a fioletowy 1 punkt.
Wieczorem jak zwykle miałyśmy kominek. Moja szóstka wraz z inną szóstką przygotowały ten kominek. Musiałyśmy same ułożyć program. Wybrałyśmy następujące piosenki: żabka, konik, misie dwa, idziemy na polowanie, 6-foot, muzykanci, Kanada, kalosze, flee, izy katumba, wesoły słoń, pingwin, dzielne zuchy. Ja osobiście poprowadziłam "Misie Dwa" i "Konik".
W poniedziałek rano obudziłam się o 5:40 rano i nie mogłam zasnąć. Do czasu pobudki czytałam sobie książkę. Po inspekcji poszłyśmy na wycieczkę na Plac Millenium. Mogłyśmy tam biegać oraz bawić się w różne gry, po których byłam bardzo spragniona. Po powrocie na stanicę poszłyśmy się kąpać. Następnie miałyśmy czas na gry i zabawy, a na koniec w baraku nr 2 zorganizowane było spa, gdzie każda z nas otrzymała relaksujący masaż. Wieczorem jak zwykle miałyśmy kominek zuchowy pełen śpiewu i gier.
We wtorek poszłyśmy do Gun Lake. Uczyłyśmy się tam naszej piosenki kolonijnej. W szóstkach musiałyśmy zbudować też ognisko. Druhna Asia powiedziała, że moja szóstka zbudowała bardzo dobre ognisko. Po powrocie, jak zwykle była kąpiel w jeziorze, a później majsterkowanie. Na zakończenie dnia miałyśmy wspólny kominek z zuchami na stanicy "Karpaty". Wróciłyśmy około 20:00. Zaczęłyśmy się szykować do spania, parę zuchów wyszło w piżamach na teren i robiło fikołki. Gdy przyszła pora spać, nie poszłyśmy spać. Moja druhna Julia zaplotła nam warkocze i powiedziała, że jutro musimy się słuchać.
W środę poszłyśmy na terenie Montrealu. Zbudowałyśmy w grupach ogniska i z rana miałyśmy moje ulubione marshmellows. Z koralików robiłyśmy naszyjniki lub, jak ktoś chciał, to bransoletki. Bawiłyśmy się także w taką grę, gdzie miałyśmy pasy, a w tych pasach po dwa "życia" - 2 kawałki materiału tego samego koloru, które oznaczały nasze życia. Naszym zadaniem było uzbieranie jak najwięcej takich żyć, ganiając inne zuchy i zabierając im je. Moja grupa wygrała. Wieczorem jak zwykle miałyśmy kominek. |
W czwartek miałyśmy dzień zabaw z chłopcami zuchami. Spotkaliśmy się na Placu Millenium. Bawiliśmy się tam balonami z wodą, w parach (dziewczynka z chłopcem), związani po jednej nodze, musieli jak najszybciej przebiec do mety. Inną zabawą było przenoszenie wody z jednego wiaderka, do drugiego za pomocą gąbki. Będąc w parach, moczyliśmy gąbkę w jednym wiaderku i wyciskaliśmy wodę z tej gąbki do drugiego wiaderka. Para, która przeniosła najwięcej wody, wygrywała. Inna grą było podawanie balona z wodą, raz nad głowa, raz między nogami. Każdy dostał też freezie.
W piątek z rana poszłyśmy na Górę Trzech Krzyży z księdzem. Przy każdej stacji Drogi Krzyżowej odmówiliśmy Zdrowaś Mario. Na górze zjedliśmy po granola bar, zrobiłyśmy zdjęcia i wróciłyśmy na stanicę. Był to dzień przed odwiedzinami, więc wszystkie się wykąpałyśmy i umyłyśmy włosy. W dniu odwiedzin, miałyśmy ogromną inspekcję, na którą przyszły jakieś inne instruktorki i sprawdzały każdy barak. Powiedziały, że mój barak był najczystszy barak, jaki kiedykolwiek widziały. W końcu przyszedł czas odwiedzin. Do mnie w tym roku przyjechali rodzice z moim bratem Wiktorem, babcia z dziadkiem i wujek z cocią i Alicją. Pokazałam wszystkim cały nasz teren wraz z zrobioną przez wszystkie zuchy kapliczkę. Modliłyśmy się tam każdego ranka i wieczora. Godzina przeleciała bardzo szybko i trzeba było się już żegnać z rodzicami. Na szczęście miałyśmy jeszcze jedną okazję się z nimi spotkać, na kominku razem z chłopcami, który tym razem był u nas na stanicy.
Sobota - odwiedziny i kominek zuchowy z rodzicami:
W niedziele rano była msza w Katedrze pod Sosnami. Spotkałam tam też swoich rodziców. Po mszy poszliśmy na teren Wadowic, gdzie nastąpiło poświęcenie nowo wybudowanej świetlicy. Nadano jej imię błogosławionego ks. Stefana Wincentego Frelichowskiego. Było tego dnia bardzo gorąco i duszno. Po powrocie szybko poszłyśmy się kąpać.
W poniedziałek miałyśmy Dzień Pirata. Pierwszą częścią był tor przeszkód. Musiałyśmy przechodzić pod sznurami, przez hula-hops. Bawiłyśmy się też w taką grę, gdzie musiałyśmy przyjmować różne pozy: królewny, smoka i rycerza. Byłyśmy w parach i w parach robiłyśmy pozy, które wywoływała druhna. Zaczęłyśmy kolekcje muszelek i każdy mógł sobie wybrać po muszelce.
Po południu tego dnia miałyśmy „Syrenkowe Spa”. Najpierw dostałyśmy po freezie. Potem zrobiłyśmy sobie maseczkę na twarzy z ogórków i płatków owsianych. Następnie posmarowałyśmy sobie ręce kremem i miałyśmy masaż rąk. W kolejnej stacji, gdzie była druhna Elvi, było wielkie wiadro z wodą z kulkami „marmurowymi” i magnesikami. Mogłyśmy sobie zrobić masaż stóp.
Druhna Julia robiła yogę. U druhny Karoliny siedziałyśmy w kółku i robiłyśmy sobie masaż pleców. Następnie usiadłyśmy w szeregach po trzy osoby, jedna za drugą. Druhna Karolina powiedziała, aby ostatnia osoba musiała narysować coś osobie przed nią na plecach, a następnie ta osoba musiała narysować coś pierwszej osobie i pierwsza osoba musiała powiedzieć druhnie, co to było. Jeśli nie zgadła, to musiałyśmy powtórzyć rysunek na plecach.
W środę pojechaliśmy do Logos Land. Zjeżdżałyśmy na zjeżdżalniach wodnych, skakałyśmy na trampolinach, które są na wodzie i można z nich było wskakiwać do wody oraz pływałyśmy na łódkach. Byłyśmy tam cały dzień. Po powrocie miałyśmy czas wolny, a potem był kominek, na który kto chciał, to mógł założyć kalosze, bo właśnie zaczął padać deszcz. Zaśpiewałyśmy m.in. piosenkę "Kalosze".
W czwartek rano miałyśmy majsterkowanie, a potem poszłyśmy na plażę publiczną, gdzie się kąpałyśmy i śpiewałyśmy piosenki.
W piątek po majsterkowaniu poszłyśmy do jadalni i śpiewałyśmy piosenki oraz miałyśmy szybki kominek. Następnie miałyśmy czas, aby się przygotować na zieloną noc. Ja przebrałam się za kowbojkę, Kasia też. Inne zuchy były m.in. przebrane za hawajskie dziewczynki. Tańczyłyśmy i bawiłyśmy się. Potem przyszła pora na spanie. |
W sobotę, ostatniego dnia musiałyśmy się spakować, posprzątać baraki oraz cały teren. Był też apel na zakończenie kolonii zuchowej, gdzie dostałyśmy nasze sprawności: "syrenka", "szkło powiększające" oraz na pamiątkę: tańczące kwiatuszki. Około godziny 14:00 przyjechali po mnie rodzice i kolonia się zakończyła.
|
Kolonia byŁa super!!!
Czuj!
Sylwia R.
Zuch, Gromada „Jaskółki”