|
Rozdanie chust obozowych
Pierwszej nocy poszłyśmy spać, a ja nie mogłam zasnąć. Wreszcie jak zasnęłam, to druhna weszła do naszego namiotu i powiedziała: "szybko wstawajcie i ubierajcie mundury. Jest emergency". Szybko założyłyśmy mundury i stałyśmy gotowe przed namiotem. Wtedy druhna wzięła nasze chusty i zakryła nam oczy. Ja nie miałam chusty, to założyłam bluzkę na twarz. Wzięłyśmy się wszystkie za ręce i druhny zaczęły nas gdzieś prowadzić. Ja kilka razy prawie, że weszłam w drzewo, ale druhna mnie uratowała. Wreszcie doszłyśmy, ale nikt nie wiedział gdzie jesteśmy. Druhny powiedziały nam, żeby zdjąć buty i postawić je po lewej stronie. Ja od razu wiedziałam, że wchodzimy do wody. Zdjęłyśmy chusty i zobaczyłyśmy, że jesteśmy na plaży, na Bucze. Pojedynczo dostałyśmy nasze chusty obozowe. Jak już wszystkie miały chusty, poszłyśmy z powrotem na nasz teren i spać. Nasz temat w tym roku był "4 Żywioły", a mój podobóz miał temat "AGUA" (woda). |
Dzień Plażowy z Bałtykiem
Poszłyśmy wszystkie na teren Bałtyku z rzeczami wodnymi i innymi rzeczami, które nam mogłyby być nam potrzebne. Na początku zagraliśmy w parę gier i potem zostaliśmy podzieleni na 3 grupy. Jedna grupa poszła grać w siatkówkę, druga na canoes, a trzecia na żaglówki. Mieliśmy po 45 minut na każdą stację. Na stacji siatkówki graliśmy przez 45 minut. Na stacji canoe popłynęliśmy na Podhale i skakaliśmy ze skały do wody. Na stacji żaglówki po prostu pływaliśmy sobie. Jak każda osoba poszła na wszystkie stacje, to mogliśmy robić, co chcieliśmy.
|
Bieg "Canoe" - wycieczka podobozowa
Na tym biegu miałyśmy 3 rzeczy do zrobienia. Najpierw na plaży Bucze musiałyśmy zbudować zamek z piasku i pokazać go druhnie Sylwii D. Mój zastęp był pierwszy, który ukończył ten etap. Jako drugi etap, musiałyśmy przepłynąć na canoe do terenu Stare Zarzewie i pozbierać tam 20 kamyczków. Jak tam dopłynęłyśmy, dwie druhny powiedziały nam, że nie możemy pozbierać kamieni, to zaśpiewałyśmy piosenkę. Mój zastęp wybrał piosenkę pt. "Czerwone Jabłuszka". Nasz trzeci etap polegał na przepłynięciu na canoe do teren Giewontu. Druh dał nam kod morsa, ale nie mogłyśmy odszyfrować, co on próbował nam powiedzieć. To za utratę 5 punktów powiedział nam, żeby iść na ich teren i nauczy nas jak się rozpala ogień kamieniem. Mój zastęp spróbował rozpalić ognisko tym sposobem, ale się nie udało, ale to nic nie przeszkadzało. Byłyśmy pierwszym zastępem, który ukończył wszystkie etapy, a po powrocie na teren obozu, mogłyśmy się jeszcze popływać. |
Dzień Plażowy z Dunajcem
Ten dzień był trochę inny, ponieważ cały dzień mogliśmy robić, co chcieliśmy. Mogliśmy pograć w siatkówkę, popływać w jeziorze lub na kajaku. Ja większość czasu spędziłam w wodzie, ale też pograłam w siatkówkę. Jak grałam w siatkówkę, piłka pięknie przyszła do mnie, to kopnęłam piłkę tak mocno, że poleciała bardzo wysoko i bardzo daleko. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać i przez cały dzień wszyscy opowiadali o moim kopnięciu. Na końcu dnia każdy dostał takiego "spanish freezie", który smakował jak prawdziwy owoc. Nie były najlepsze, ale były freezies, to wszyscy je chcieli. |
|
"Wycieczka do Gun Lake"
Jak szłyśmy do Gun Lake, druhna zapomniała, w którą stronę mamy iść. Poczekałyśmy na drugą druhnę, żeby nam pokazała jak tam dojść. Na miejscu, druhna powiedziała każdej zastępowej, aby jako zastęp wybrać 3 kolory i zrobić bransoletki przyjaźni. Gdy mój zastęp skończył bransoletki, to po prostu chodziłyśmy i rozmawiałyśmy sobie. Niektóre druhny moczyły sobie stopy i malutkie rybki (minos), zjadały im martwą skórkę ze stóp. Jak już wszystkie zastępy skończyły, to mogłyśmy się pokąpać albo dostać "mino masaż". Większość nas miała nogi w wodzie, gdy nagle Ewelina wyskoczyła z wody krzycząc, że żółw ją lizał. Druhna powiedziała, abyśmy wszystkie wyszły z wody i pobiegły po aparaty fotograficzne. To był snapping turtle, około 60cm długi. Nazwałyśmy go Snappy. |
Wycieczka na Górę Trzech Krzyży
O 4:00 nad ranem, druhna weszła do naszego namiotu i powiedziała, żeby wstawać i ubrać ciepłe ubranie. Wszystkie byłyśmy bardzo zdziwione i pytałyśmy druhny, co robimy, ale nie chciała nam powiedzieć. Druhna zawołała zbiórkę. Ruszamy w drogę. Nikt z nas jeszcze nie wie, gdzie idziemy, ale niektóre z nas zaczęły myśleć, że idziemy na Górę Trzech Krzyży. Wreszcie już wiemy gdzie idziemy, bo tam prowadzi tylko jedna ścieżka. Na górze było widać wschód słońca. Było pięknie. Zrobiłyśmy obozowe zdjęcie i wróciłyśmy z powrotem na teren. Mogłyśmy jeszcze 2 godziny pospać. |
|
Dzień z Wigrami
Mój obóz poszedł na kilka godzin na teren Wigry. Grałyśmy tam w gry. Najpierw graliśmy w "Kotka & Myszkę", potem w "Hot-Dog", a na końcu w jakąś bardzo skomplikowaną grę. Było tam coś z kowbojami, villigars, TNT's i pieniędzmi. Ja nie rozumiałam tej gry, więc po prostu robiłam to, co inni.
|
Dostawanie Sprawności
Wstałyśmy rano i ubrałyśmy się w mundury myśląc, że będzie apel, ale druhna zawołała zbiórkę w szyku. Wszyscy szybko przybiegli. Normalnie wszyscy powinni byli założyć chusty na ich oczy, ale druhna powiedziała, żeby zastępowe nie zakładały. Ponieważ byłam zastępową, miałam oczy otwarte. Szeptem druhna powiedziała każdej zastępowej, żeby zabrać ich zastęp na Bucze. Idąc na Bucze, zastęp przechodził przez tor przeszkód. Musiały przechodzić pod i nad rzeczami. Cały zastęp był trochę zdziwiony. Po dotarciu na Bucze musiałyśmy poczekać. Druhny zawołały wszystkie zastępowe i miałyśmy wybór, żeby albo ich wziąć do wody z zakrytymi oczami, albo nie. Ja wybrałam zasłonięte oczy, żeby było fajniej. Jak wróciłam do zastępu, powiedziałam im, żeby zdjęły buty i skarpetki i położyły je po lewej stronie. Wiedziały, że wchodzimy do wody, ale to nie przeszkadzało. Najpierw, przy samym brzegu dostałyśmy jedną sprawność. Później poszłyśmy na tyle głęboko, że musiałyśmy podciągać spódnice. Tam dostałyśmy naszą drugą sprawność. Jak wychodziłyśmy z wody, to powiedziałam mojemu zastępowi, żeby zdjęły chusty. Zdjęły chusty i zobaczyły, jakie dostały sprawności. Potem wróciłyśmy na nasz teren. |
|
Do zobaczenia za rok!
Patrycja R.
drużyna "Potok"
Z życia ratowniczki
Podczas tegorocznej Akcji Letniej byłam ratowniczką. Tą samą funkcję miałam w zeszłym roku, a że bardzo mi się spodobała, postanowiłam objąć tę samą funkcję w tym roku. Podczas tych dwóch tygodni, razem z czterema innym ratowniczkami, pilnowałam kolonię oraz trzy inne obozy harcerskie podczas ich codziennych kąpieli w jeziorze.
Normalny dzień ratownika zaczynał się o 10:00 rano i kończył około 19:00 - 19:30. Po naszym dniu pracy, szłyśmy na ognisko do któregoś z obozów. Ogniska te były wypełnione dobrą zabawą i rozrywkowymi pokazami.
W ciągu dnia nadzorowałam osoby kąpiące się w jeziorze, pomagałam harcerkom w używaniu canoe, pracowałam nad sprawnością "Pływaczka I" i "Pływaczka II" oraz udzielałam pierwszej pomocy potrzebującym. Wieczorami, ja i inne ratowniczki szłyśmy na przejażdżkę rowerami lub na spacer po Old Barry's Bay Road. Miło było jechać na rowerze po spokojnej drodze z zachodzącym w tle słońcem. Podczas obydwóch niedzielnych mszy, a także poniedziałkowej oraz piątkowej mszy o 6:00 rano, poświęconej ks. phm. Stefanowi Wincentowi Frelichowskiemu, miałam bardzo dużo obowiązków. Wiele harcerek miało skłonności do omdleń, jednym z obowiązków było pilnowanie harcerek stojących w pocztach sztandarowych szczepów biorących udział w Akcji Letniej i pomagać innym, gdy nie czuły się najlepiej.
Podsumowując, bardzo mi się podobała Akcja Letnia w tym roku i oczekuję na przyszłoroczną Akcję Letnią.
Czuwaj!
Emily U.
Wędrowniczka